Album był nagrywany i produkowany w studiach „Helion” i „Finnvox”. Okładkę zaprojektował, podobnie jak do EP „Waldschrein” Skadi van Terror.
Tracklista:
1. Ankunft
2. Was Lange Währt
3. Waldschrein
4. Karawane
5. Uns’rer Flöten Klang
6. Freiflug
7. Heavy Chill
8. Wirtshaus Gaudi
9. Stein Meiner Ahnen
10. Wellengang
11. Apokalypse
12. The Unknown Episode
„Erdentempel“ zagości na sklepowych półkach 6 czerwca 2014 via Nuclear Blast!
]]>Pierwszy support bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Muzyka stołecznej Morhany była melodyjna, energiczna, oryginalna, a – przede wszystkim – bardzo dobrze wykonana. Widać było, że grupa czuje się na scenie swobodnie i nie znalazła się na deskach Proximy przez przypadek. Pomysł na muzykę to coś, czego większości polskich zespołów brakuje, ale Morhany to nie dotyczy. Szczególnie dobrze wspominał będę zejście skrzypaczki do publiczności, co było raczej niespotykanym posunięciem, acz okazało się być kluczem do nawiązania znakomitej łączności ze słuchaczami. Mocnym punktem zespołu jest również perkusista, którego partie, w połączeniu z dobrą techniką, mocno przypadły mi do gustu. W kwestii Morhany duże brawa należą się także menedżerowi, gdyż jego praca pozytywnie wpływa na wzrost popularności grupy.
Co do drugiego supportu, naprawdę nie wiem, co oni robili w trasie z folk metalowym Turisas. Byli tam chwastem w krzaku róż, a sam ich poziom to… krótko mówiąc: półplayback, pedalstwo i padaka.
Po dawce cierpień, nadszedł nareszcie czas na gwiazdę wieczoru. Przy dźwiękach monologu z To Holmgard And Beyond, na scenie zaczęli pojawiać się kolejni członkowie Turisas: Jaakko, tymczasowy klawiszowiec, Jesper, Jussi, Olli i Mathias. Setlista została przez Finów zaplanowana naprawdę rozsądnie, bowiem zawarli utwory ze wszystkich albumów. Można się przyczepić, że występ był nieco krótki… no dobrze, był zdecydowanie za krótki jak na headlinera, przez co zabrakło miejsca dla kilku „pewniaków”, ale kilka zaskakujących pozycji nadrobiło ten niedosyt.
Ten More Miles
Take The Day
To Holmgard And Beyond
The Land Of Hope And Glory
Five Hundred And One
For Your Own Good
Battle Metal
No Good Story Ever Starts With Drinking Tea
We Ride Together
Miklagard Overture
Stand Up And Fight
Rasputin
Jak przystało na Turisas, występ był bardzo energiczny. Dużo ruchu, dobry kontrakt z publicznością, niemało szaleństwa, czyli dokładnie to, czego mogłem się spodziewać. Pozytywne wrażenie zrobili na mnie nowi członkowie, gdyż zarówno basista jak i perkusista zdecydowanie trzymają wysoki poziom, a także pasują do zespołu. Kamień spadł mi z serca, bo po odejściu ‚Tude’ byłem nieco zaniepokojony. Słabiej wypadł klawiszowiec, ale on na szczęście tu tylko w gościach. Sam występ od strony dźwiękowej był nieco słabszy niż poprzedni przeze mnie widziany (Heidenfest 2011). Panowie trochę przesadzili z głośnością, więc efektów możecie się domyślić. Niemniej, bardzo źle nie było, a atmosfera wszystko wynagradzała. Zabrakło mi trochę spotykanych podczas poprzednich tras „gierek” z fanami, ale bardzo przyjemnym akcentem był wspólny (wraz z publiką) wyskok na zakończenie (Mathias wylądował na plecach – najwyraźniej to już taka tradycja, że z Warszawy wraca z poobijanym kręgosłupem). Podczas No Good Story… to publika zaśpiewała słynny fragment z The Match Of The Varangian Guard, co też było fajnym, jakkolwiek bardzo prostym pomysłem, więc za to kolejny plus. Jako że był to ostatni występ trasy, można było oczekiwać czegoś specjalnego. W tym przypadku muzycy ze Starkill zagościli na scenie wymalowani farbami Turisas (dla odmiany od swojego oryginalnego tuszu do rzęs wraz z kredką do oczu). Co prawda zakłóciło to nieco plany zespołu, ale było zabawnie i obyło się bez większych katastrof. Po prostu: wyszło świetnie.
Wydarzenie z niedzielnego wieczoru było zdecydowanie warte udziału. Ludzi może nie było na pęczki, ale atmosfera była bezbłędna. Za wysłuchanie występu Starkill powinienem się ubiegać o jakieś odszkodowanie, na szczęście jednak Turisas i Morhana dali radę ukoić moje uszy. Pozostaje mi czekać na kolejne odwiedziny Finów z nadzieją, że wówczas nasz stołeczny zespół weźmie udział w całej europejskiej trasie.
]]>Oto na gali Icelandic Music Awards zespół zgarnął statuetkę dla najlepszego artysty na żywo. Przypomnijmy, że Eluveitie tydzień wcześniej zdobyło analogiczną nagrodę w swojej ojczyźnie. Czyżbyśmy byli świadkami początków dominacji folk metalu na muzycznej scenie?
Teraz, gdy już ochłonęliśmy nieco po wydarzeniach ostatniego wieczoru (choć wciąż nie możemy w to uwierzyć), chcielibyśmy powiedzieć kilka słów. Zwycięstwo na SWA2014 to zdecydowanie jeden z punktów kulminacyjnych w naszej karierze, a także olbrzymi sukces. Ale to nie tylko nasz zaszczyt, wy dzielicie go z nami. To nie jest wynik naszych ostatnich występów, lecz wszystkich tych lat ciężkiej pracy i cudownych chwil.
Przypominamy, że Eluveitie od przeszło tygodnia pracuje w studio nad nowym albumem, który ma ukazać się jeszcze w tym roku.
]]>Zachęcamy do przesłuchania utworu i sprawdzenia, czy Árstíðir lífsins zmienił się wraz z odejściem z zespołu jednego z liderów – Georga.
http://www.youtube.com/watch?v=SFFZ-gfSpEs
Mini album - Þættir úr sögu norðrs zamówić można w formie DigiCD oraz winylu.
Roibéard Ó Bogail, założyciel i wokalista irlandzkiego zespołu Mael Mórdha, z przyczyn osobistych postanowił pożegnać się z grupą. Poniżej zamieszczamy oficjalne oświadczenie muzyków:
Wiemy, że wielu z was czeka wieści dotyczących kolejnych koncertów Mael Mórdha. Niniejsze oświadczenie będzie niestety absolutnym przeciwieństwem tego, na co czekacie. Mamy dla was przykrą wiadomość – Rob postanowił opuścić zespół. Jest to dla nas wielki szok, z którym nadal nie potrafimy sobie poradzić. Zrobił z to z pobudek osobistych. Spodziewamy się, że za jakiś czas wyda własne oświadczenie w tej sprawie. Decyzja ta oczywiście zbiła nas z nóg, postanowiliśmy jednak kontynuować działalność pod szyldem Mael Mórdha. Zespół i muzyka są bowiem ważniejsze niż którykolwiek z jego muzyków indywidualnie. Wiemy, że nie będzie to łatwe bez Roba. Wierzymy jednak, że to, co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi i z czasem uderzymy z jeszcze większą siłą niż dotąd. Liczymy, że wspomożecie nas, byśmy osiągnęli ten cel. A zatem jeśli tak, jak my wierzycie w ten zespół, trwajcie z nami w dalszej podróży. Dziękujemy wam wszystkim.
Przypomnijmy, że Mael Mórdha ma za sobą już szesnastoletnią historię. Do tej pory wydali cztery LP, trzy EP i jeden split. Ostatni ich długograj, płyta Damned When Dead, ukazała się we wrześniu minionego roku. Swój styl określają mianem gaelickiego doom metalu - jest to mieszanka tradycyjnych irlandzkich melodii lamentacyjnych z doom metalem.
Sam Roibéard Ó Bogail związany był w przeszłości z nieistniejącym już thrash metalowym zespołem Dreamsfear. Wspomagał także gościnnie brytyjskie zespoły The Meads of Asphodel (eksperymentalny black metal) oraz The Wolves of Avalon (pagan metal). Jego muzyczna przyszłość jest na ten moment nieznana. Należy jednak zauważyć, że w 2011 r. wydał on epkę pt. Buí, zawierającą cztery utwory pierwowzoru zespołu Mael Mórdha, jakim był Uaigneas. Strona internetowa projektu nie została od tego czasu zawieszona, nie jest jednak aktualizowana.
]]>Wczoraj, muzycy rosyjskiej Kalevali w Moskwie zaprezentowali szerokiemu gronu swoją nową epkę zatytułowaną Dochu ja kupiła (Доху Я Купила). Na wydawnictwo składają się cztery utwory, będące autorskimi interpretacjami bardziej i mniej znanych pieśni kozackich.
Prace nad minialbumem rozpoczęły się zaledwie miesiąc temu. Muzycy odwiedzili dwa rosyjskie studia nagraniowe – Centr Tiażesti (Центр Тяжести) oraz Gigant Record. Nad produkcją czuwał gitarzysta zespołu – Nikita Andrijanow (Никита Андриянов).
Autorami okładki są rosyjscy artyści Dmitrij Warg (Дмитрий Варг) oraz Iwan Bujłow (Иван Буйлов).
Epka Dochu ja kupiła (Доху Я Купила) trafi do sprzedaży dzięki moskiewskiej wytwórni SoundAge Production.
Już teraz możecie posłuchać jednego z nowych kawałków:
http://www.youtube.com/watch?v=j0UxtcLbDsQ
Pełna tracklista nowej epki zespołu Kalevala poniżej:
1. Ty prosti mienia rodnaja (Ты Прости Меня Родная)
2. Nie dla mienia (Не для Меня)
3. Dochu ja kupiła (Доху я Купила)
4. W’jun nad wodoj (Вьюн над Водой)
W odtwarzaczach nie zdążyła jeszcze dobrze wybrzmieć wydana w listopadzie płyta Sub Stele (Beneath the Stars) Rumunów z Bucoviny, a już informują oni o rozpoczęciu prac nad kolejnym krążkiem.
Na ten moment informacyj jak na lekarstwo. Pewnikiem jest, że płyta nagrywana będzie w ich własnym studiu Tara de Sus. Miksami i masteringiem zająć się ma szwedzki muzyk i producent Dan Swanö. Założeniem jest by był to najlepszy i najdłuższy album w historii grupy. Na pewno na nowym krążku usłyszymy remake utworu z ich debiutanckiej płyty Ceasul Aducerii-aminte. Przypominamy, że zespół postanowił uczynić to swoją świecką tradycją – na każdym kolejnym wydawnictwie pojawić się ma przearanżowany kawałek z debiutanckiego długograja. Ot, coby nie zapomnieć o korzeniach.
Data premiery nowego krążka jest oczywiście nieznana. Przy pomyślnych okolicznościach może pojawić się jeszcze przed końcem tego roku.
]]>