Na początku 2018 roku, pod skrzydłami Napalm Records, swój szósty studyjny album nagrał zespół Heidevolk. Myślę, że większość ludzi obracających się w świecie pagan/folk metalu doskonale zna tę holenderską kapelę.

Pewnie nieraz nuciliśmy sobie i śpiewaliśmy do Vulgaris Magistralis czy Wodan Heerst. Minęły trzy lata od poprzedniej płyty pt. Velua. Jakie nastąpiły zmiany w tym czasie? Z zespołu po 10 latach odeszli Mark Splintervuyscht ( wokalista) i ReamonBomenbreker (gitarzysta). Natomiast do kapeli z Arnhem dołączyli wokalista Jacco de Wijs i gitarzysta Kevin Storm. Zmiany, jak się okazało, są raczej kosmetyczne, bo nowe wydawnictwo nie odbiega poziomem od poprzednich płyt.

Do rzeczy. Holendrzy nowy album nazwali Vuur van verzet, co można przetłumaczyć na polski jako „Ogień oporu/sprzeciwu”. Sam zespół o tej płycie mówi tak: „Ten album przeniesie Was prosto na pole walki, gdzie upadające Cesarstwo Rzymskie cofa się, a germańskie plemiona wstają z kolan by upomnieć się o swoje. Wielkie wędrówki ludów i opowieści o tradycjach, bogach i przyrodzie”.

Album zawiera 11 utworów plus dwa bonusowe. Ta płyta zawiera wszystko, czego możemy oczekiwać od dobrej płyty folkmetalowej. Mamy tutaj szybkie metalowe riffy, firmowy męski tandem wokalny, 24-osobowy chór męski oraz kwartet smyczkowy. To wszystkie elementy doskonale oddają charakterystyczny styl i brzmienie Heidevolk.  Na poprzednim krążku Holendrów mieliśmy do czynienia z utworem zaśpiewanym po angielsku, mianowicie był to bardzo dobry Vinland. Na nowej płycie również mamy piosenkę zaśpiewaną całkowicie po angielsku. Jest to moim zdaniem najlepszy utwór tego albumu, a chodzi oczywiście o A Wolf in My Heart. Gdy tylko usłyszycie ten kawałek, to najprawdopodobniej bardzo często będzie gościć w Waszych odtwarzaczach. Zarówno w podróży, jak i pod prysznicem czy w drodze do pracy przypuszczalnie zanucicie A Wolf in My Heart.

Wśród utworów bonusowych na płycie, mamy także wersję tego utworu zaśpiewaną w ojczystym języku zespołu. Jest równie dobra jak angielska. Co ciekawe, spotykamy na tym krążku drugi utwór po angielsku: The Alliance. Chociaż nie do końca jest to prawda, bo część utworu jest śpiewana w języku holenderskim, a druga w angielskim. Na tym utworze gościnnie swojego głosu użyczył wokalista irlandzkiej kapeli Primordial – A.A. Nemtheanga.

Zespół pisze, że muzyka na tym albumie przeniesie nas wprost na pole bitwy. Rzeczywiście tak jest, a najlepiej świadczą o tym takie utwory jak A Wolf in My Heart, Britannia czy Tiwaz. Tutaj świetnym kawałkiem i zarówno takim przerywnikiem idealnie wprowadzającym nas w taki „bitewny” klimat jest utwór Yngwaz’ Zonen. Mamy tutaj odgłosy wioseł uderzających w fale, wojowników siedzących w łodzi i śpiewających głośno i rytmicznie „Yngwaz’ Zonen vaar uit naar de horizon ”. Mamy również opowieści o bogach, czego dobitnym przykładem są kawałki jak Gungnir czy Woedend. Obydwa utwory opowiadają historię Wodana lub – jak kto woli – Odyna, który wisiał 9 nocy na Yggdrasilu, by poznać runy.

Podsumowując – mamy ponad 58 minut bardzo dobrego folk metalu. Płyta na pewno zadowoli starych fanów Heidevolk, tutaj nikt nie powinien być zawiedziony. Tym materiałem zespół może też  przyciągnąć do siebie nowych słuchaczy. Ja wyróżniłbym szczególnie na płycie: A Wolf in My Heart, Yngwaz’ Zonen, Britannia i Tiwaz. Przyznaję albumowi ocenę 8/10 punktów. Tak trzymać, Panowie, czekamy na kolejną płytę i koncerty w Polsce!