Jakiś czas temu zawitaliśmy razem ze współredaktorką na kultowy już Folk Metal Night, który i w tym roku odbył się w Voodoo Club. Była to kolejna edycja tego wydarzenia, tym razem urządzona z okazji Nocy Kupały. Skład zastaliśmy mocny; Diaboł Boruta, Runika, Cronica i Aether. Była to już nasza druga wizyta w tym klubie tego tygodnia, na folk metalowym wydarzeniu (kilka dni wcześniej gościliśmy GRAI, Morhanę i Velesara, a relację z tego wydarzenia możecie przeczytać tutaj).

(Jakub Bochenek) Zaczynamy z dobrym Diabołem Borutą. Moim zdaniem, dali oni najlepszy występ tego wieczoru; set lista trafnie uderzyła w moje gusta, zagrali niemal wszystkie najlepsze utwory – ze wszystkich swoich trzech płyt – które podobają mi się najbardziej. Zespół miał dobry kontakt z publiką; żartowanie, picie, zaganianie do śpiewania i tańca, między utworami nie było dużych pauz coby publika się nie rozleniwiała. Podobało mi się, że pod sam koniec ich występu zaprosili niejakiego Krzysia – który według zeznań Diaboła Boruty ma 3 lata – żeby zagrał z nimi dwa kawałki jako trzeci gitarzysta. Ostatnio miałem okazję widzieć ich kilka lat temu, kiedy dzielili scenę z Leśnym Licho i Radogostem; ostatni występ Diaboła Boruty w Warszawie zapamiętam o wiele lepiej (co nie oznacza, że tamten był kiepski).


Gdy ucichły okrzyki na cześć zespołu Rudego i minęło kilka chwil, na scenie pojawiła się Runika. Sala była wypełniona. Zespół wykonał kluczowe dla ich dorobku utwory, także te, które znalazły się na ich najnowszym wydawnictwie Pradawna Moc (2018); można było usłyszeć kultowe w pewnych kręgach Ogień i Wodę, Ciszę przed Burzą czy Biesiadę. Seta rozpoczął Wiking. Sprawnie obudził publiczność po przerwie technicznej, która z każdym następnym utworem była bardziej żywiołowa, głośna i szczęśliwa. Cisza przed Burzą wprawiła słuchających w lekki trans, budując na sali tajemniczą atmosferę. Następny kawałek został poprzedzony krótkim intrem, który w wykonaniu charyzmatycznej wokalistki zespołu, Aminae, wywołał szczery śmiech u publiczności. “-Jeśli lubicie bimber lub choć raz mieliście na nogach gumofilce ta piosenka jest dla Was!” Egzorcysta z Wojsławic był pierwszym numerem, na którym było pogo. Na Biesiadzie, pogo było prawdopodobnie największe na całym evencie. Ludzie bawili się świetnie, co chwilę rozlegały się okrzyki wtórujące zespołowi. Problemów technicznych ani dźwiękowych (poza niewielkim przeziębieniem wokalistki, ale absolutnie nie miało to wpływu na jakość koncertu) nie było. Ciekawym akcentem był gest wcześniej wspomianej, która biorąc pod uwagę potrzeby publiczności i gorącą pogodę zabrała ze sobą w trasę wiatrak, który położyła na scenie by chłodził publiczność. Miły gest w stronę fanów! Koncert naprawdę udany.

Cronica była trzecim zespołem występującym tego wieczoru. Zespół powstały w 2014 roku, pochodzący z śląskiego Jaworzna jest znany na scenie folkmetalowej za sprawą płyt Świt Historii czy Na tej Ziemi. Elementami ich występu, które trzeba wyszczególnić są damski wokal i partie fletu. Czysty, niezwykły głos i złożone melodie instrumentu były ukoronowaniem ich występu. Dobre gitary i mocny wokal głównego wokalisty dobrze prowadziły występ. Perkusja i pozostałe instrumenty również zasługują na szczery komplement. Występ Cronici był chyba najpoważniejszym obok Aetheru koncertem wieczoru. Mniej było pod sceną tańcu i krzyków, więcej podziwiania i wsłuchiwania się w muzykę. Cronica zaprezentowała między innymi Herr Mannelig, tradycyjną balladę, również kultową w ich dyskografii. Zespół zrobił kawał dobrej roboty; zaangażowanie było widać. Efektem była wspomniana już reakcja publiki, zasłuchane twarze i wysoka frekwencja. Dla tych, którzy nie mogli być na ich koncercie, polecamy zapoznanie się z ich muzyką.

(Jakub) Aethera pamiętam z czasów, kiedy otwierali piątą edycję Folk Metal Night, jako mały, łódzki zespół, o którym niewiele się słyszało. Co tu dużo mówić, zespół bardzo dojrzał – muzycznie – i ich występ uważam za bardzo udany, nie wyobrażałbym go sobie teraz w innej roli niż band, który kończy którąś edycję Folk Metal Night. Chłopaki niedawno wydali swoją debiutancką płytę In Embers – której gorąco polecam posłuchać – i to właśnie na niej skupiła się setlista. Być może się mylę, bo widziałem ich na żywo dopiero drugi raz, ale Aether robi niesamowity progres, nie zdziwi mnie fakt, jak kiedyś zobaczę grających przed chociażby Equlibrium. Po prostu brawo!

Zaczynamy sezony festiwalowe, koncertów coraz więcej, więc pozostaje nam tylko przyszykować portfel i wątrobę na kolejne bezkonkurencyjne edycje Folk Metal Night, jak i poszczególnych zespołów, które mogliśmy zobaczyć tego wieczoru. Pozostaje nam tylko czekać na kolejny event folk metalowy i zapraszać czytelników do przyjścia, naprawdę warto.

Aethercronicadiaboł borutafolk metal nightrelacjarunikawarszawa